Punt Styku
Wersja polska — w trakcie rozwoju.
Miejski techno‑noir o pamięci, dźwięku i granicy między człowiekiem a algorytmem.
Wersja polska — w trakcie rozwoju.
Miejski techno‑noir o pamięci, dźwięku i granicy między człowiekiem a algorytmem.
English version — in progress.
An urban techno‑noir about memory, sound, and the thresholds where humans meet algorithms.
Słyszysz to?
Miasto nie śpi. Warszawa, Londyn, Genewa, Berlin, Moskwa — każde z nich pulsuje jak sieć. Fale radiowe, sygnały, Wi-Fi i echo ludzkich głosów tworzą wspólny rytm.
Ale czy to wciąż miasta? Czy już jedna, globalna świadomość — rozciągnięta na światłowodach, telefonach, chmurach danych i wspomnieniach, które krążą między nami?
Wszystko zaczęło się w warszawskiej komunikacji miejskiej. W zwykłym autobusie. W dźwięku przesuwających się drzwi, w spojrzeniach ludzi, którzy nie wiedzieli, że właśnie coś się zmienia.
Może też tam byłem. Może wciąż jestem. Możesz Mnie spotkać — w 514 albo 520.
„Punkt styku” nie jest miejscem. To zjawisko. Rozlewa się po świecie jak sygnał, który raz wysłany, nigdy nie znika.
Piszę o prądzie pod skórą. O momencie, gdy człowiek zaczyna słyszeć siebie przez szum sieci.
Czy pamięć wciąż należy do nas? Czy emocje są jeszcze nasze, jeśli potrafi je przewidzieć kod?
To nie fikcja. To się dzieje — cicho, między powiadomieniami, w niewidzialnych warstwach świata.
Każdy z nas jest punktem w sieci, która rozciąga się poza granice miast. Każdy zostawia ślad — impuls, sygnał, falę. Czasem wystarczy jedno spojrzenie w ekran, by coś w Nas się przełączyło.
Miasta pulsują tym samym rytmem. Każde skrywa ludzi próbujących przypomnieć sobie, kim są — zanim technologia zrobi to za Nich.
„Punkt styku” to chwila, w której zwykłe życie zaczyna pękać. Gdy wiadomości przychodzą zbyt wcześnie. Gdy obraz zatrzymuje się na ułamek sekundy dłużej, niż powinien.
Czy potrafisz jeszcze odróżnić wspomnienie od zapisu? Czy jesteś pewien, że to, co czujesz, naprawdę należy do Ciebie?
Nie szukam prostych odpowiedzi. Szukam błysku — tej jednej sekundy, gdy światło w oknie drży, a Ty wiesz, że coś właśnie przeszło przez Ciebie.
Bo Punkt Styku to nie historia. To transmisja.
A może właśnie teraz Ją odbierasz.
Do you hear it?
The city never sleeps. Warsaw, London, Geneva, Berlin, Moscow — each one pulses like a network. Radio waves, signals, Wi‑Fi, and the echo of human voices merge into a single rhythm.
But are they still cities — or already one shared consciousness, stretched across fiber optics, phones, data clouds, and memories flowing between us?
It all began on Warsaw public transport. In an ordinary bus. In the sound of sliding doors, in the glances of people who didn’t yet know something was changing.
Maybe I was there. Maybe I still am. You can meet Me — on the 514 or 520.
Edge Point is not a place. It’s a phenomenon — spreading through the world like a signal that, once sent, never disappears.
I write about the current beneath the skin. About the moment when a human starts to hear themselves through the noise of the network.
Does memory still belong to us? Are emotions still ours if code can predict them?
This isn’t fiction. It’s happening — quietly, between notifications, in the invisible layers of the world.
Each of us is a point in a network that reaches beyond city borders. Each leaves a trace — an impulse, a signal, a wave. Sometimes a single look at a screen is enough for something in Us to switch.
Cities pulse to the same rhythm. Each hides people trying to remember who they are — before technology does it for Them.
Edge Point is the moment when ordinary life starts to crack. When messages arrive too early. When an image lingers a fraction of a second longer than it should.
Can You still tell a memory from a recording? Are You sure that what You feel truly belongs to You?
I’m not searching for easy answers. I’m searching for the flicker — that one second when light trembles in a window and You know something just passed through You.
Because Edge Point is not a story. It’s a transmission.
And maybe You’re receiving it now.